Buddyjski mnich – historia życia

Opublikowano : 14 lutego 2015

Budda tworząc zgromadzenie mnichów przed ponad dwoma tysiącami lat trwale zmienił rzeczywistość ludzi zamieszkujących kontynent azjatycki, nadał kształt wielu relacjom społecznym, w których centralną postacią stał się mnich. W Myanmarze mężczyźni odziani w szafranowe szaty są nieodłącznym elementem krajobrazu kulturowego. Sangha (zgromadzenie mnichów) nie jest jednolitą strukturą, a postępowanie mnichów jest niezwykle zróżnicowane, jednakże kariera mnicha dla przytłaczającej większości zaczyna się podobnie.

Dla Birmańczyków pragnących potomstwa, znacznie bardziej pożądane jest przyjście na świat chłopców niż dziewczynek. Syn w przeciwieństwie do córki umożliwia rodzicom pozyskanie bardzo silnej energii kammicznej, dzięki której ten dobry uczynek przyniesie pożądane konsekwencje w nieokreślonej przyszłości. Jest to możliwe dzięki oddaniu go w szeregi zgromadzenia mnichów. Dla chłopców będących w wieku dziecięcym rodzice urządzają ceremonię wstąpienia w stan nowicjatu zakonnego (shinpyu), w trakcie której przyszły nowicjusz odtwarza historię Siddhatty Gotamy (przyszłego Buddy). Początkowo mający wstąpić do nowicjatu chłopiec przebrany jest w strój księcia zasiadającego na koniu (obecnie częstym zamiennikiem jest samochód), odwiedza okoliczne najważniejsze świątynie buddyjskie, a także te poświęcone Natom (duchom), składając zarówno im jak i Buddzie należny szacunek. Byłem świadkiem niezwykle bogatej ceremonii shinpyu, gdzie przyszły nowicjusz przemierzał miasto na grzbiecie słonia. Otrzymawszy potrzebne błogosławieństwa staje się on zabezpieczony przed wpływem Māry. Jest to bóstwo będące strażnikiem koła wcieleń, które poprzez swoje kuszenie uniemożliwia rozwój duchowy i osiągnięcie Nibbāny. Ostatecznie „książę” trafia do klasztoru, gdzie następuje właściwa procedura wejścia w nowicjat. Jego głowa zostaje ogolona, zakłada szaty mnicha i bierze schronienie w Trzech Klejnotach – Buddzie, dhammie (nauki Buddy) i sandze. W efekcie trafia na ścieżkę prowadzącą do Nibbāny. Życie Buddy Gotamy odtwarzane w trakcie tej ceremonii jest wzorem idealnego człowieka, który wstępując na ścieżkę duchowego rozwoju porzuca komfort życia świeckiego reprezentowany przez pałacowy styl Siddhatty Gotamy. Chłopcy po upływie około dwóch tygodni przeważnie wracają z utęsknieniem do swoich domów, jednakże część z nich postanawia zostać w klasztorze, by kształcić się na mnicha. Klasztory w Myanmarze pełne są młodych chłopców, a nawet dzieci w szatach zakonnych, to nowicjusze (w birmańskim Koyin), którzy nie są jeszcze w pełni wyświęconymi mnichami. Kończąc 20 lat każdy z nich staje przed wyborem: przyjąć pełne święcenia, bądź wrócić do stanu świeckiego. Jeśli zdecydują się przyjąć święcenia, wówczas proszą rodziców o wyrażenie zgody i poparcie ich decyzji. Po ceremonii przyjęcia święceń nowicjusze stają się mnichami w pełni tego słowa znaczeniu, nikt nie mówi już do nich Koyin, wszyscy zaczynają się do nich zwracać U Zin. Z wiekiem i mądrością mnisi zyskują szacunek i awansują w hierarchii klasztornej, najzdolniejsi zostają nauczycielami klasztornymi, U Zin zaczyna być wówczas określany zaszczytnym terminem Hpòngyì.

Dla mnichów bardzo ważna pozostaje więź z rodzinnymi stronami, przynajmniej raz w roku odwiedzają oni bliskich. Mnisi przyjmując święcenia w pewnym sensie przecinają więzy rodzinne, nikt z krewnych nie mówi do nich synu, bracie czy wuju, wszyscy zwracają się do nich terminem U Zin czy Koyin. Rodzice jak wszyscy inni wyznawcy buddyzmu oddają pokłony mnichowi, uczniowi Buddy, który dawniej był ich synem. Sentyment do rodzinnych stron wśród mnichów jest niezwykle mocny. Po wieloletnich pobytach w szanowanych klasztorach i zaliczeniu wszystkich egzaminów wynikających z programu nauczania, wielu młodych mnichów planuje wrócić do klasztorów na terenie wsi, z których pochodzą. Poprzez edukację w tych osławionych ośrodkach zyskują oni szacunek lokalnych społeczności. Wracają do swoich rodzin, gdzie stają się jedną z centralnych postaci nie tylko w ich obrębie, ale również w hierarchicznej strukturze całej wsi.

Niejednokrotnie w trakcie naszych podróży przez kraje azjatyckie spotkaliśmy się z oburzeniem przybywających w te części świata podróżników, które wywoływane jest wedle ich opinii niewłaściwym zachowaniem mnichów buddyjskich. Pamiętam pierwsze nasze spotkanie z mnichem palącym papierosy w Kambodży, czy wypłacającym pieniądze z bankomatu w Tajlandii. Nasza reakcja była podobna – dezaprobata, oburzenie i rozczarowanie. Problem tkwi w stereotypowym obrazie buddyzmu wypromowanym w Europie m.in. przez popkulturę. Natknięcie się na ulicach Yangon na proszącego o pieniądze mnicha, nie przystaje do wizji osobnika zaawansowanego w rozwoju praktyk medytacyjnych, który nie dba o życie doczesne, kładąc nacisk na rozwój duchowego wnętrza. Ten zewnętrzny obraz buddyzmu jest formą nostalgii, za nieskażoną formą religii odrzucającej ukierunkowany materialnie wymiar jej funkcjonowania. Niejednokrotnie określana jest mianem filozofii, podkreślana tym samym jest jej racjonalność i brak dogmatycznego wymiaru. Sugerowany jest inny status tej formy religii, ze względu na fakt, że filozofia jest tworem ludzkim, a nie objawieniem boga. Nawiązując do odczuwanego przez podróżujących oburzenia, warto zadać sobie pytanie kim właściwie jest mnich w społecznym kontekście jego funkcjonowania, a nie w wyobrażeniu kształtowanym przez takie dzieła kinowe jak „Siedem lat w Tybecie”. Należy mieć na uwadze, że młodzi mężczyźni, którzy jako dzieci trafiają do klasztoru bardzo często pomimo niechęci wobec klasztornego życia pozostają w nim, postępując jak świeccy wyznawcy, a tym samym łamiąc reguły dyscypliny. Pozbawieni świeckiej edukacji, umiejętności partycypowania w obrębie społeczności w innej roli niż mnich, mając na uwadze wykluczenie jakie spotyka mężczyzn porzucających mury klasztorne, wszystko to powoduje że mnisi pozostają w sandze do końca życia. Niejednokrotnie postępują oni wbrew regułom nakazanym przez Buddę, stając się jedynie mężczyznami odzianymi w szaty.

„Istnieją dwie dobre rzeczy: Nibbāna i żona. Mnich traci obie, bo nie dociera on do Nibbāny, ani nie posiada żony”, to dowcip krążący pomiędzy mnichami. Poświęcając możliwość stworzenia rodziny, nadal pozostają jedynie ludźmi, którzy niejednokrotnie dokonują błędnych wyborów. Skupiając się na ich nieustannych, godnych podziwu próbach osiągnięcia ostatecznego celu jakim jest Nibbāna, warto okazać im właściwy szacunek.

2 odpowiedzi na „“Buddyjski mnich – historia życia””

  1. Bart pisze:

    Może i faktycznie takie osoby dysponują ponadprzeciętnymi umiejętnościami, ale za jaką cenę?

    Ja też bym się raczej nie zdecydował na coś takiego.

  2. Podziwiam ludzi, którzy wybrali taką drogę życia. Sam osobiście nigdy bym się nie odważył, chociaż oglądając niejednokrotnie zdolności jakimi dysponują mnisi czuję ogromną ekscytację. Chciałbym móc kiedyś zobaczyć je na własne oczy.

Odpowiedz na „Mateusz | Podróżnik

Kategorie

Artykuły
Blog
Facebook Iconfacebook like buttonYouTube IconSubscribe on YouTube