Jak znaleźć nocleg w podróży

Opublikowano : 27 października 2015

Każdy kto chciałby wyruszyć z plecakiem w świat, a jego dotychczasowe doświadczanie ograniczało się do podróży zorganizowanych przez wyspecjalizowane w tym zakresie firmy z branży turystycznej, zastanawia się w jaki sposób odnaleźć się na „obcej ziemi”. Jeszcze większym wyzwaniem wydaje się podróż bez znajomości miejscowego języka. Bazując na własnym doświadczeniu, postanowiliśmy przybliżyć nasz schemat postępowania w chwili przybycia na nowe terytoria, który zapewne wypracowuje sobie każdy podróżnik.

habli babli noclegi

Wszystko zaczyna się od zorganizowania własnego kąta. Zasadniczo istnieją trzy modele, które pozwalają na znalezienie noclegu w nieznanym miejscu.

Model I – usieciowiony

Zanim wyruszymy w miejsce, które jest obiektem naszego zainteresowania, musimy mieć dostęp do Internetu. Najlepiej żeby to było bezprzewodowe połączenie w hotelu, telefon… koszt przesyłu danych za pośrednictwem roamingu każdego odstraszy, odradzamy ten pomysł. W sieci przeglądamy więc rozmaite strony od tripadvisora po hostels.com, jest ich bez liku, a tam oczywiście zdjęcia, opinie i porady, a co najważniejsze ceny. Nie jest to nasz ulubiony sposób organizacji noclegu, bowiem odbiera dozę niepewności. Zdecydowanie polecany jest wszystkim tym, którzy lubią mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Tu pojawia się problem. Nagła zmiana planów, jak chociażby wybór innego celu podróży, lub chęć pozostania dłużej w miejscu pobytu – wszystko to wiąże się z kosztami. Najgorszym pomysłem jest rezerwacja kilku hoteli na określonej trasie przejazdu z góry, wówczas stajemy się zakładnikami terminarza. Dwa wielkie plusy tego sposobu poszukiwania noclegu: po pierwsze pewność, że po wyczerpującej trasie czeka na nas ciepłe wyrko, po drugie zniżki i specjalne oferty dostępne wyłącznie online.

Model II – uksiążkowiony

Wielogodzinne podróżowanie autobusem jest doskonałą okazją, by przestudiować przewodnik pod każdym możliwym kątem, z dołu do góry, po skosie, po obrazkach, co trzecią literę… możliwości jest nieskończenie wiele. Można w nim znaleźć dość obszerne działy zatytułowane NOCLEG. Wertując księgę można w niej znaleźć pokoje/łóżka w rozmaitych cenach i równie różnych standardach, wraz z subiektywną oceną autorów publikacji. Problem polega na tym, że przewodniki bardzo często nie uwzględniają najnowszej bazy hotelowej, zawarte tam informacje są już nieco przedawnione. Nawet tegoroczny przewodnik zawiera dane w najlepszym przypadku sprzed pół roku. Jako, że kilka wydawnictw na świecie opanowało rynek przewodników, podróżnicy z każdego zakątka świata mają w ofercie podobną bazę noclegową. Wiąże się to z możliwością nawiązania kontaktów ze środowiskiem backpackersów oraz identyczną strukturą wrażeń. W pewnym momencie wszyscy uświadamiają sobie, że to książka decyduje o doborze noclegu, a nie oni sami. Największym plusem jest fakt, iż dzięki mapkom w książce sami odnajdziemy nasze schronienie, bez poczucia, że w nowym miejscu poruszamy się jak we mgle. Przewodnik daje nam pogląd na ceny w określonej noclegowni, co częściowo pozwala uniknąć zawyżonych cen.

Model III – interakcyjny

Jak się okazuje poruszanie we mgle ma swoje uroki. Decydując się na tę metodę, należy pamiętać, że wszystko zależy od naszych kompetencji społecznych, w skrócie od cierpliwości i szerokiego uśmiechu. Sprawa jest znacznie prostsza jeśli jesteśmy w kraju postkolonialnym, w którym ludzie kojarzą coś niecoś z języka dawnego ciemiężcy. Dobrym przykładem są Indie, gdzie dość powszechna jest znajomość języka angielskiego w stopniu umożliwiającym komunikację. Sytuacja komplikuje się w krajach, gdzie języki obce nie są mocną stroną lokalnej społeczności. Zawsze pomocna jest znajomość kilku podstawowych zwrotów w miejscowym języku. Dużo trudniej podróżowałoby się nam po Chinach, gdyby nie niewielka książeczka z rozmówkami chińskimi, niestety nie radziliśmy sobie dobrze z językiem tonalnym, ale zawsze mogliśmy wskazać palcem wydrukowane zdania w języku Hanów. Na Papui skorzystaliśmy z uniwersalnego języka gatunku ludzkiego, czyli z mowy ciała. Dzięki odpowiednim gestom znaleźliśmy nocleg i dostaliśmy coś do jedzenia, a nawet udało się potargować. W dużych miastach nocleg prawie zawsze można znaleźć w pobliżu dworców, nie oszukujmy się, przeważnie są to tanie, brudne i mało komfortowe pokoje. No, ale jeśli ktoś chce się wygodnie wyspać, to po co wyrusza w podróż. Największym problemem w tej metodzie poszukiwania noclegu jest znalezienie odpowiednio życzliwej osoby, a co chyba ważniejsze uniknięcie naciągaczy. Oszuści działają standardowo na dwa sposoby. Prowadzą nas do nieco droższego hotelu, gdzie od właściciela dostają parę groszy za ściągnięcie klientów (o tym, że hotel wcale nie jest taki tani dowiadujemy się zwykle po czasie). Drugim mniej przyjemnym sposobem jest oczekiwanie wynagrodzenia za oddaną przysługę, o którym wcześniej nie było mowy. Nieraz bardzo trudno odróżnić naciągacza od życzliwej osoby. Poruszanie się we mgle jest czasochłonne, znalezienie niedrogiego i przyzwoitego hotelu z wolnymi łóżkami może zająć nieraz kilka godzin. Plecaki wówczas robią się coraz cięższe. Podróżując w większej niż jednoosobowa drużynie, można podzielić role na wartownika i zwiadowcę. Podczas gdy zwiadowca przemierza kilometry w poszukiwaniu właściwego lokum, wartownik z niecierpliwością oczekuje jego powrotu z bagażami.

W pierwszej i drugiej metodzie należy dotrzeć pod wskazany adres, jeżeli jest to w miarę duża miejscowość, to można skorzystać z komunikacji miejskiej. Podróżowanie w ten sposób nieraz jest przygodą samą w sobie, do głowy momentalnie przychodzą mi jeepneye w stolicy Filipin – Manili. W autobusach trudno o jakąkolwiek informację, dlatego najlepiej poprosić kierowcę przy wsiadaniu, aby powiadomił nas kiedy dotrzemy w pobliże noclegu, podając mu nazwę przystanku, ulicy czy dzielnicy. Którym autobusem jechać? No cóż nie obejdzie się bez kontaktu z miejscowymi, należy podpytać o numer autobusu, który kursuje do określonej dzielnicy miasta. Najłatwiejszym sposobem jest przejazd taksówką, UWAGA!!! – kierowcy taksówek w większości przypadków będą próbowali naciągnąć niedoinformowanych podróżnych, trzeba się targować.

Po odnalezieniu wymarzonego hotelu, nie pozostaje nic innego jak rekonesans okolicy. Po pierwsze trzeba znaleźć dobrą i tanią restaurację, ewentualnie targowisko, jeśli mamy dostęp do kuchni w hostelu. Ważne jest ogarnięcie połączeń komunikacji miejskiej z najważniejszymi atrakcjami turystycznymi, które mamy zamiar odwiedzić.

Jesteśmy ciekawi jakie inne schematy można wypracować, jeśli macie ochotę to podzielcie się nimi w komentarzach.

8 odpowiedzi na „“Jak znaleźć nocleg w podróży””

  1. W tanim kraju można sobie pozwolić na hotele i kwatery. Gdy wybieram się do drogich krajów to wynajmuję samochód, a noce spędzam w nim. Od czasu do czasu tylko wykupuję sobie nocleg w hostelu, aby się odświeżyć i lepiej odpocząć.

  2. Iwona pisze:

    My zdecydowanie wybieramy model nr 3. Zbyt często zmieniamy trasę podczas podróży, żeby wcześniej coś rezerwować. Przed wyjazdem czasem spisujemy z Internetu adresy kilku hosteli/campingów, w miastach przez które na pewno będziemy przejeżdżać – tak na wszelki wypadek. Niekiedy taka lista się przydaje, ale z reguły lądujemy gdzie indziej ;)

  3. sowa pisze:

    Bazowanie na informacji z ksiażek-przewodników może być niemiła niespodzianka, ze względu na zbyt wolne uaktualnianie informacji. Lepiej już poczytać na forum lub zerknać na opinie w TripAdvisor i wpisać sobie do notesu 3-5 nazw noclegów ktore później staramy sie odnaleźć. Takie postępowanie eliminuje oddanie sie w ręce lokalnych ” przyjaciół „ktorzy chca nas trochę naciagnać lub odstawić w ręce znajomych hotelarzy. Istotne jest aby szybko i bezpiecznie dotrzeć do miejsca noclegowego, ponieważ wałęsanie sie wielogodzinne w poszukiwaniu noclegu z bagażem na plecach to niebezpieczna i niezbyt fajna „rozrywka”. W czasie naszych podróży robimy generalne planowanie trasy i wypisujemy ewentualne miejsce do spania ( 3-5 miejsc ). Gdy wpadamy do danej miejscowości wieczorem to zwykle łapiemy pierwsze sensowne tzn. w miarę czyste i bezpieczne miejsce meldujac sie tylko na 1 noc. Rano zapadaja decyzje czy szukamy coś lepszego czy zostajemy na dłużej. Niestety największym problemem w noclegowniach jest bezpieczeństwo, czystoś ( robactwo, wszy, brudna pościel ) i nocne hałasy. Zwykle miejsca blisko stacji kolejowych lub autobusowych sa słabym wyborem ale mieliśmy też okazję spać za 5$ w super dużym, fajny pokoju z łazienka w Baños-Equador. Podstawa to mieć ze soba cienki-lekki śpiwór i ręcznik lub własna mini-poduszkę pod głowę. Sen to ważny element w czasie podróży i trudno jest skorzystać z atrakcji dna gdy poprzednia noc była totalnie zarwana przez warunki hotelowe. Dzięki za możliwość napisania kilku zdań i życzę wszystkim będacym w drodze spotykania życzliwych ludzi i fajnych miejsc.

  4. Kasia pisze:

    Podróżuję od wielu lat i nocleg najczęściej organizuje sobie jeszcze przed podróżą u różnych znajomych :) W czasach szkoły i studiów często wyjeżdżałam za granicę na wymiany i międzynarodowe obozy, więc nazbierało się trochę przyjaźni z całego świata :) Ci znajomi mają też innych znajomych i tak zrobiła się cała siatka noclegów na całym świecie ;) Tym sposobem prawie w ogóle nie płacę za noclegi. Jeśli już muszę znaleźć jakiś płatny to najczęściej wybieram pokoiki w małych pensjonatach albo u rodzin (jest sporo wyszukiwarek takich noclegów).

Dodaj komentarz

Kategorie

Artykuły
Blog
Facebook Iconfacebook like buttonYouTube IconSubscribe on YouTube