Podróżnik a kolonializm

Opublikowano : 09 stycznia 2015

W Ameryce Łacińskiej jedną z największych atrakcji turystycznych jest kolonialna zabudowa miast. Dla współczesnych mieszkańców tego obszaru świata architektura tego typu jest powodem do dumy. Czasy kolonizowania Ameryki Południowej i Północnej w świetle badań historycznych, to odległe wydarzenia, które na zawsze zmieniły losy ludzi, zarówno tych przybyłych z odległej Europy, jak i rdzennych mieszkańców tych ziem. Współczesny neokolonializm w sferze polityki i ekonomii jest równie istotny, jak ten z zamierzchłych czasów. Czy jednak o kolonializmie w swojej pierwotnej formie należy mówić w czasie przeszłym? Czy współczesny podróżnik z jego potrzebą zdobycia świata, nie jest pewną karykaturą dawnego konkwistadora, który w niewinny sposób utrwala krzywdzące stereotypy na temat innego, myśląc kategoriami z czasów kolonializmu.

Habli Babli w Villa de Leyva

Kilka lat temu podróżowaliśmy przez krótki czas po Indiach z angielską parą. Młody mężczyzna był pasjonatem historii, zainteresowanym w szczególności czasami Imperium Brytyjskiego. Przyjechał on do Indii, by w Kalkucie, czy w Darjeeling odkrywać, jak to określał „swoje dziedzictwo”. Jako Polacy kolonialną podróż możemy odbyć do Lwowa czy Wilna, ale czy podróżowanie po krajach pozaeuropejskich jest pozbawione w naszym przypadku znamion kolonializmu? Czy awanturnicy w stylu Indiany Jonesa będący dziecięcą inspiracją dla wielu podróżników, nie kształtują pewnych postaw, jakie powiela współczesny podróżnik?

Pierwszą z cech typowych dla kolonialnego postrzegania świata, poprzez którą podróżnik antagonizuje siebie wobec miejscowych, jest racjonalizm europejski. Często zarzuca się lokalnym społecznościom brak logiki w postępowaniu, a nawet głupotę. Idealnym przykładem jest krytykowany przez nas zwyczaj w Azji otwierania 10 punktów ksero obok siebie, pobierających identyczne opłaty za te same usługi. W innych częściach miasta na próżno szukać usług kserograficznych. Z punktu widzenia „racjonalnego” podróżnika jest to głupia strategia, w której walka o klienta i zysk nie istnieje. Jednakże mieszkańcy tego konkretnego miasta doskonale wiedzą gdzie są zlokalizowane punkty ksero, więc problem reklamy lokalizujący dany zakład nie istnieje, identyczne opłaty będące w rzeczywistości zmową cenową gwarantują wszystkim dochody, a także pozwalają zachować przyjazne relacje.

Inną ważną kategorią dla czasów kolonialnych również kształtującą poglądy współczesnych podróżników jest brud, mający szerokie spektrum znaczeniowe. Nie mam tu na myśli dość oczywistego problemu ze składowaniem śmieci, powiązanego z rozwojem infrastruktury i zamożności społeczeństwa. Chciałbym odnieść się do nieco bardziej pogłębionego wymiaru brudu jakim są nieczyste intencje, którymi kierują się w swoimi życiu inni. Dramatycznym tego przejawem mają być akty gwałtu dokonywane na podróżniczkach przez innych. Wśród podróżników panuje przekonanie, że samotnie podróżujące kobiety narażają się na ryzyko, bowiem miejscowi tylko czyhają na ich błąd, by w dogodnym momencie dać upust swojemu pożądaniu wbrew woli kobiety. Nie znam statystyk i wątpię by któryś z poznanych podróżników je znał i potrafił odpowiedzieć na pytanie: jaka ilość europejskich kobiet jest rocznie zmuszana do aktu seksualnego w Europie i poza nią. Ten lęk wedle mojej opinii wywiedziony jest z czasów, kiedy to przypisywano europejczykom powściągliwość, natomiast inni byli opętani „prymitywnymi” rządzami i nie potrafili kontrolować swojego popędu niczym zwierzęta. Smutnym przykładem kontynuacji tego kolonialnego wzorca jest polityka informacyjna potentatów medialnych, nagłaśniane są akty gwałtu dokonywane w Indiach, podczas gdy o wydarzeniach tego typu w ojczystym kraju, bądź szerzej w Europie, nie ma najmniejszej wzmianki.

Kolejnym przejawem owej niepohamowanej rządzy jest przerażająca kryminalizacja społeczeństw latynoamerykańskich. Inny w tym wypadku ma niewyobrażalne pokłady agresji, które są niemożliwe do wyobrażenia w Europie. Będąc w Meksyku czy Kolumbii nieustannie słyszeliśmy historie o rabunkach, kradzieżach jakich dokonują miejscowe gangi na niewinnych podróżnikach. Ponownie niewiedza dotycząca rabunków, pobić czy kradzieży dokonywanych w Europie i poza nią, staje się dobrą podstawą do powielania stereotypów. Istotne jest tu poczucie podróżnika, że jest poza jakąkolwiek rzeczywistością społeczną. Patrząc na nią z perspektywy obiektywu aparatu nie jest jej częścią, zostawiając problemy tego świata w domu. Świat pozaeuropejski powinien patrzeć na niego z wyrazem podziwu i wdzięczności, trwając w przekonaniu XIX i XX wiecznych kolonialistów, twierdzących że światowy system eksploatacji ma zasadniczo na celu nieść kaganek oświecenia innemu. Podróżnicy postrzegają siebie jako reprezentantów bardziej zaawansowanego świata pod każdym względem, jako wzór, do którego inni powinni dążyć. Nie bez powodu Tzotzile w Meksyku określają europejczyków i amerykanów mianem kogutów, wiąże się to z ich niczym nieuzasadnionym stałym poczuciem dumy i wyższości.

Parafrazując Stanisława Lema, należałoby zapytać, czy potrzebujemy innych światów, czy poszukujemy jedynie luster, w których będziemy mogli się przeglądać? Pamiętajmy odkrywając nowe światy i przeglądając się w nich, abyśmy porzucili krzywdzącą sieć znaczeń obciążoną piętnem kolonializmu.

2 odpowiedzi na „“Podróżnik a kolonializm””

  1. Marcin pisze:

    No cóż. Ciekawy temat choć dosłownie liźnięty :)
    Sam popadam w zachwyt kolonializmem pod kątem architektoniczno-synkretycznym. Nie zapominam o ciemnych aspektach w jakich się dokonywał. Ale czasami liczy sie „tu i teraz”. A tu i teraz jest takie, że tkanka architektoniczna, synkretyzm kulturowy, religijny „miks” to jedna z bardziej pasjonujących rzeczy w wielu miejscach zachodnich Indii (Koczi, Mumbaj, Goa) czy Ameryki Środkowej (Antigua, Salwador).Trudno zaklinać rzeczywistość i nie zauważać też pewnych „nowych otwarć”, które dały linie kolejowe, górskie kurorty czy odkrywanie na nowo i renowacja skarbów architektury. Teraz jestem na Jawie, gdzie opisujemy wpływy holenderskie. byłem w szoku gdy dowiedziałem się, że słynne Borobudur odsłonili i odbudowali w dużej mierze Holenderscy badacze, bo miejsvowi nie czuli i nie widzieli w tym miejscu aż takiego waloru kulturowego.

    • Tak, ale w tym przypadku też patrzysz przez pryzmat europejski. Wiele kultur nie ma potrzeby dbania o zabytki – no bo niby po co? Islam uczy, że nie należy przywiązywać się do rzeczy. Większość ludzi na świecie nie ma potrzeby przemieszczania się (po co te koleje w miejsce świętych lasów?). Po co górski kurort indianinowi? Jeszcze taki, który niszczy środowisko.

Dodaj komentarz

Kategorie

Artykuły
Blog
Facebook Iconfacebook like buttonYouTube IconSubscribe on YouTube