Kaszmir …. „raj na ziemi”

Opublikowano : 17 sierpnia 2013

06.03.2009 Srinagar, po popołudniowej modlitwie podczas pokojowej demonstracji padają strzały. Zabity zostaje 17-letni Shahid Ahmad Ahangar, a Shabbir Ahmad Baba w stanie krytycznym trafia do szpitala.

Kaszmir – bajeczna kraina wielkich jezior, zimą odbijających w swym lustrze ośnieżone szczyty Himalajów, a latem porośnięte kwiatami lotosu. Miejsce na ziemi, gdzie przyroda zniewala swym pięknem, gdzie niebo łączy sie z ziemią.

Jednak życie tutaj niczym nie przypomina piękna otaczającej go przyrody. Kraina ta od wielu lat stanowi przedmiot konfliktu. Współczesne problemy maja swój początek w 1947 roku, kiedy to Wielka Brytania opuściła Półwysep Indyjski, skutkiem czego było powstanie dwóch organizmów państwowych: Indii i Pakistanu. Poszczególne tereny ogłosiły akcesje do jednego z nich. Kaszmir pod zwierzchnictwem Maharadży Hari Singha pragnął pozostać niepodległy. Jednak w wyniku pakistańskiej agresji na terytorium Kaszmiru, Maharadża ogłosił akcesję do Indii, a przybyłe wojska indyjskie nie opuściły tego terenu do dziś. Od 1948 roku terytorium Kaszmiru podzielone jest pomiędzy dwa zwaśnione państwa, a miejscowa społeczność nigdy nie pogodziła się z utratą niepodległości.

Od ośmiu miesięcy w każdy piątek po wyjściu z meczetu odbywa sie pokojowa demonstracja głosząca hasła niepodległościowe. W przeciągu tego czasu w Srinagar zginęło już ponad 60 osób, Shahid Ahmad Ahangar to kolejna niepotrzebna ofiara. Bezpośrednimi winnymi tej zbrodni są paramilitarne oddziały Central Reserve Police Force (CRPF), które na mocy aktu prawnego dotyczącego służb specjalnych posiadają “licencję na zabijanie”. Wersja piątkowych wydarzeń w wydaniu służb porządkowych i uczestników pochodu różni się. Pierwsi twierdzą, że zostali zaatakowani kamieniami i w momencie ucieczki w akcie samoobrony oddali dwa strzały w powietrze. Drudzy utrzymują, że na hasła anty-indyjskie CRPF odpowiedziało bronią palną. Dwie wersje, jedna prawda – zginął człowiek, a drugi walczy o życie. Nocą siły indyjskie pośpiesznie pochowały Shahida Ahmada Ahangara, aby zapobiec eskalacji konfliktu, w którym ciało posłużyłoby jako element walki politycznej.

Następnego dnia o szóstej rano wprowadzono stan wyjątkowy w obrębie Starego Miasta Srinagar. Stanowczo odradzano nam opuszczanie hotelu, a już na pewno zabroniono nam zbliżać się do zagrożonej dzielnicy. Bezskutecznie, wszelkie zakazy podsyciły w nas chęć dotarcia do źródeł konfliktu. Spacerując ulicami zamkniętej dzielnicy zostaliśmy dwukrotnie obrzuceni kamieniami. Agresorami okazały się dzieci wzorujące się na dorosłych, choć w rzeczywistości nie wiedziały z kim i o co prowadzona jest walka. Próbując zdobyć jakieś informacje dużo rozmawialiśmy z ludźmi spotkanymi na naszej drodze, choć początkowo niechętnie dyskutowali o konflikcie – do czasu… gdy znalazł nas nieznajomy mężczyzna i zaprosił do swojego mieszkania. Jak się szybko okazało, przebywali w nim jedni z głównych organizatorów wieczornych protestów. Zastosowano wobec nich areszt domowy, kolejne zatrzymanie przez policję, groziłoby im więzieniem, z którego, jak twierdzili, mogliby już nigdy nie wrócić. Pomimo tego przygotowywali się do kolejnego wieczornego protestu. Początkowo zaproponowali nam, abyśmy wzięli w nim udział razem z nimi, ale bojąc się reakcji innych uczestników ostatecznie wycofali się z tego pomysłu. W sobotni wieczór doszło do kolejnych starć policji ze wzburzoną ludnością Starego Miasta, skandującą hasła “ukarać morderców”, “nie będziemy tolerować zabijania niewinnych”. W odpowiedzi na piątkowe zabójstwo sięgnięto po kamienie. W wyniku starć dziesięć osób zostało rannych. Niedziela niczym nie różniła się od dnia poprzedniego. W mieście panowała nerwowa atmosfera. Wieczorem po raz kolejny doszło do walki. Przed meczetem grupa młodych chłopaków rozpaliła ognisko, naprzeciwko nich stanęły służby porządkowe i zaczęli wzajemnie obrzucać się kamieniami. Aby rozpędzić tłum wojsko użyło gazu łzawiącego.

Co do przyczyny konfliktu nikt nie ma wątpliwości, mieszkańcy Srinagar jednogłośnie za powstały kryzys obwiniają obecność indyjskiego wojska, mówiąc, że na jednego mieszkańca przypada dwóch mundurowych. Nie można nie zgodzić się z tą opinią, co kilkadziesiąt metrów znajduje sie posterunek policji. Armia nie chce opuścić tego terenu, ponieważ bardzo łatwo w nielegalny sposób może pozyskać środki finansowe. Korupcja jest na porządku dziennym, nawet za przejazd jedyną lądową trasą łączącą Kaszmir z resztą kraju (Jammu – Srinagar) trzeba zapłacić. Całkiem pokaźnym źródłem dochodów armii jest przyzwolenie na nielegalne przekraczanie granicy przez bojówki z terenu Pakistanu, cena to 1500 – 2000 £ za osobę. Mieszkańcy Srinagar wskazują na krytyczną sytuację mającą miejsce poza obszarami miejskimi, gdzie nie docierają media, tam wojsko czuje się bezkarne, powszechne są pobicia, gwałty i zabójstwa. Mieszcząca się w mieście siedziba ONZ w opinii mieszkańców nie robi nic by temu zapobiec.

Czy jednak ludność kaszmirska przemawia wspólnym głosem? Opinie są podzielone co do przyszłości Kaszmiru. Można wyróżnić dwa zasadnicze nurty: niepodległościowy i pro-pakistański. Pierwszy podkreśla swą odrębność kulturową, językową, a w stosunku do Indii również religijną. Drugi, pozostający w mniejszości, pragnie włączenia Kaszmiru do Pakistanu, jako podstawę przyjmując wspólnotę wyznaniową. Wspólnym przeciwnikiem obu tych nurtów nadal pozostają Indie. Rząd stosuje politykę uzależnienia Kaszmiru, infrastruktura jest niedoinwestowana, głównym źródłem dochodów jest rolnictwo i turystyka. Większość podstawowych produktów takich, jak chociażby leki jest importowana z innych części kraju. W samym Srinagar można wyraźnie wyodrębnić dwie strefy: w pierwszej ludność utrzymuje się z turystyki, więc zależy jej na pokojowym rozwiązaniu konfliktu, druga cześć to Stare Miasto, gdzie bezrobocie i rosnąca frustracja młodych ludzi napędza niechęć w stosunku do Indii, a co za tym idzie popycha ich do walki. Pakistan wspiera finansowo miejscową organizację Hurriyat, której liderzy opłacają młodych “kamieniarzy”, wykorzystując ich ideową walkę, do własnych celów. Budowanie niechęci wobec Indii w Kaszmirze sprzyja Pakistanowi, który od ponad sześćdziesięciu lat pragnie zając te tereny. Jest to korzystna sytuacja dla młodych ludzi, którzy walcząc o swoje ideały zapewniają jednocześnie byt swoim rodzinom.

Należy się zastanowić, czy sytuacja ta miałaby miejsce, gdyby Indie obrały inną politykę wobec Kaszmiru. Wycofanie wojsk, rozwój gospodarki, utworzenie nowych miejsc pracy zaowocowałoby zadowoleniem społecznym, a co za tym idzie dialogiem, a nie agresją. Przyszłość Kaszmiru jest niepewna, w sytuacji odzyskania niepodległości, doszłoby do kolejnych starć. Tym razem po jednej stronie barykady stanęliby stronnicy obozu niepodległościowego, a po drugiej pro-pakistańskiego. Shahid Ahmad Ahangar to nie ostatnia ofiara protestów anty-indyjskich, walki będą nadal trwać, a na ulicach wciąż będą ginąć ludzie.

*tekst artykułu powstał w czasie naszej wizyty w Kaszmirze w marcu 2009 roku

Zobacz galerię zdjęć z Kaszmiru >>

 

 

Dodaj komentarz

Kategorie

Artykuły
Blog
Facebook Iconfacebook like buttonYouTube IconSubscribe on YouTube