Walki Kogutów na Filipinach

Opublikowano : 08 grudnia 2014

„To sport dla dżentelmenów” – z dumą powiedział Mike, właściciel areny z walkami kogutów La Loma w stolicy Filipin, Manili. Sabong to wielki biznes, hazard i emocje, które rozpalają serca Filipińczyków, jedni tracą majątek, inni zyskują sławę.

La Loma została założona w 1902 roku, uważana jest za pierwszą arenę na Filipinach. Od pokoleń zarządzana jest przez jedną rodzinę, przynosząc im znaczne dochody. Jak na ironię, ten niezwykle męski sport, przez większość czasu zarządzany był przez kobiety, to one doprowadziły do rozkwitu biznesu. Mike odziedziczył biznes po swojej matce i z sukcesem dalej go rozwija.

Arena do walk kogutów przypomina ring bokserski, dookoła niego piętrowo rozstawione są siedzenia, tak aby każdy mógł obserwować pojedynek. Na arenę wchodzą trenerzy wraz ze swymi kogutami, następuję prezentacja zawodników, na przeciwległych połowach zawieszane są imiona walczących kogutów, a nad imieniem faworyta zapala się lampka. Rozlega się głośny dzwonek odmierzający czas przyjmowania zakładów, emocje sięgają zenitu, wszyscy przekrzykują się wzajemnie, gestami wskazując, na którego koguta i ile obstawiają. Przyjmowaniem zakładów zajmują się tzw. kristo, osoby o szczególnych zdolnościach, które bez zapisywania potrafią zapamiętać wszystkie obstawione kwoty. W tym czasie tzw. „brutalne koguty” dzióbią zawodników po szyi i karku, rozdrażniając ich i wyzwalając w nich ducha walki. Rusza zegar odliczający czas pojedynku, okrzyki milkną i każdy ze skupieniem wpatruje się w koguty. Walka trwa krótko, średnio około dwóch minut, tyle wystarczy, aby przegrać lub się wzbogacić. Kristo odbierają i wypłacają pieniądze, nikt nie próbuje oszukać, bo to sport dla dżentelmenów. Na arenę wstępuje ekipa sprzątająca, zmiatają pióra, krew wsiąka w podłoże, martwy kogut trafia do wiadra, a później na stół którejś z pobliskich restauracji. Zwycięzca dostaje drugie życie, trafia do ekipy medycznej, która zszywa jego rany. Jeśli kogut nie odniósł dużych obrażeń, to już po 3 dniach może z powrotem trafić na arenę. Jeżeli został dotkliwiej zraniony, to okres rekonwalescencji może trwać do pół roku, w sytuacji gdy poniesione obrażenia nie pozwalają na powrót na ring, to staje się „brutalnym kogutem” lub „kogutem rozpłodowym”, ponieważ ma dobre geny. W ciągu jednego dnia odbywa się ponad czterdzieści walk, więc zarobić można sporo, ale równie dobrze można stać się bankrutem.

Wyróżnia się trzy kategorie wiekowe kogutów: 0-9 miesięcy, 9-20 miesięcy, powyżej 20 miesięcy. Standardowy trening przed walką trwa 21 dni, zaczyna się o godzinie 3:00 nad ranem przy blasku lamp, aby oswoić koguta ze światłem zastanym na arenie. Poddawany jest on różnym ćwiczeniom mającym na celu wzmocnienie jego mięśni, skrzydeł i pazurów. Po siedmiu dniach szkolenia kogut w nagrodę dostaje kurę, dzięki czemu wzrasta jego poziom testosteronu, co także wpływa pozytywnie na rozwój muskulatury. W czasie treningu podawane jest mu dobre i bardzo drogie jedzenie oraz witaminy i antybiotyki, a także aminoplex, który rozbudowuje masę mięśniową. Koguty, które mają stoczyć ze sobą walkę, dobierane są ze względu na podobny wiek, wzrost i wagę.

Przed wejściem na arenę do lewej nogi koguta przywiązywane jest ostrze. Dlaczego do lewej? Ponieważ z obserwacji trenerów wynika, że w 99% przypadków pierwsze kopnięcie koguta odbywa się właśnie lewą nogą. Noże wykonywane są z ostrzy do cięcia metalu importowanych z Holandii, Niemiec, Polski, Japonii i USA, ponieważ są one najlepszej jakości. Dzięki tym ostrzom kogut zadaje śmiercionośny cios swojemu przeciwnikowi, gdyby nie one walka trwałaby znacznie dłużej.

Podobnych sabongów jak La Loma na obszarze całego kraju są dziesiątki. Walki kogutów, to jeden z najszybciej rozwijających się biznesów na Filipinach. Zarabiają na tym producenci pasz, koncentratów, witamin i antybiotyków, wytwórcy ostrzy, hodowcy, właściciele sabongów oraz ludzie bezpośrednio zaangażowani w obstawianie i przyjmowanie zakładów, a także państwo, które opodatkowało tę rozrywkę.

Dla wielu z nas walki kogutów wydają się bardzo brutalnym sportem. Jednak może warto spojrzeć na to zjawisko, jak na element odrębnej kultury, bez oceniania i moralizowania. Należałoby się zastanowić czy współczesne gale MMA, boksu i walki kogutów nie są pewną trawestacją teatralnie wyobrażanych walk starożytnych gladiatorów, wykreowaną potrzebą wzajemnej rywalizacji, mającej budzić w widzach skrajne emocje.

Dodaj komentarz

Kategorie

Artykuły
Blog
Facebook Iconfacebook like buttonYouTube IconSubscribe on YouTube